wtorek, 16 października 2012

Samoocena - zawyżona czy zaniżona? kim jestem?

Prawdziwa ocena samego siebie pozwala żyć realnym życiem i w zgodzie z samym sobą . Nie musisz wtedy wkładać masek i "fasonić się" . Pozbywasz się sztywności i gry pozorów. Twoja plastyczność ma sens w relacjach z drugim człowiekiem. Stajesz się prawdziwy. Działasz na miarę własnych możliwości.




Na kształtowanie samooceny ma wpływ środowisko, w którym żyjemy,  rozwijająca się wrażliwość własnego wnętrza, uczucia, myśli, osiągane sukcesy i doświadczanie porażek .

 Od momentu kiedy rodzi się człowiek rusza proces budowy samooceny.
 Budowy lub niszczenia.
Z czasem zaczynasz akceptować siebie lub odrzucać. Rozwijasz się lub całą energię zużywasz na walkę niszczenia samego siebie.
Wyrastasz na człowieka z realną samooceną, zawyżoną lub zaniżoną.
Nawet jako dorosły nie znasz siebie.
Dopiero w próbach okazuje się kim jesteś.


Zawyżona ocena przyprawia o ból głowy z nadmiaru porażek i rozczarowań sobą. Wydaje ci się , że masz cudowny głos, tylko nikt nie chce słuchać twego żałosnego śpiewu. Jesteś wspaniałym organizatorem, tylko dlaczego co rusz zawalasz najprostsze zadania. Dużo obiecujesz, mało wywiązujesz się.
Czyżby apostoł Piotr miał  problem z zawyżoną samooceną, gdy zaparł się trzykrotnie Jezusa [Jeszua-gr] po tym, jak wyznał wierność?
Piotr złożył deklarację do Jezusa:
"Choćby się wszyscy zgorszyli z ciebie, ja się nigdy nie zgorszę."*( Mt.26.33 i 35 )
"Choćbym miał z tobą umrzeć, nie zaprę się ciebie."*
"Panie(...)Duszę za ciebie położę."*-Ew.J.13.38
"Panie, z tobą gotów jestem iść i do więzienia, i na śmierć"-Ew.Łk.22.33
 Zbawiciel i prorok, Jezus, Immanuel:wiedział jaki naprawdę był Piotr.I rzekł do niego:
"Zaprawdę powiadam ci, że jeszcze tej nocy, zanim kur zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz."-Mt.26.34; Piotr nie wierzył.

Czy podobnego problemu zawyżania oceny samego siebie nie mieli inni uczniowie?
 Mar.14.31;Łk.26.35;Mt.26.35-czytamy"Podobnie mówili i wszyscy uczniowie"*

Jezus uprzedzał uczniów: 
"Wy wszyscy zgorszycie się ze mnie tej nocy;"-Mt.26.31;Mar.14.27;
Uczniowie zaprzeczali temu podobnie jak Piotr. Jednak Jezus mówił prawdę.
"...wszyscy uczniowie go opuścili i uciekli"-Mt.26.56; Mar.14.50;

Zawyżona samoocena uczniów nie wytrzymała próby. Bóg zna lepiej człowieka niż człowiek sam siebie.

Bardzo zainteresowały mnie słowa Piotra. Takie padały z jego strony odpowiedzi przy 3-krotnych zarzutach przebywania jego z Jezusem:
;  " Nie wiem, co mówisz."*-(Mt.26.70);
; "I znowu zaparł się pod przysięgą:Nie znam tego człowieka."*-(Mt.26.72)
;"...począł się zaklinać i przysięgać: Nie znam tego człowieka."- (Mt.26.74)
Im dalej, tym gorzej. "I zaraz kur zapiał."-Mt.26.74
Ile razy w Twoim życiu kur zapiał triumfująco? Ile razy byłeś,-łaś sobą rozczarowany? 
Gdy Piotr usłyszał kura"... załamał się i wybuchnął płaczem."-Mar.14.72;
Czy wtedy wylewasz łzy?

Marek podobnie opisuje zaparcie się Piotra. Na zarzut o przebywanie z Jezusem odpowiada:
"Ani nie wiem, ani nie rozumiem, co mówisz." potem znowu się zaparł, a potem zaklinał się i przysięgał: Nie znam tego czŁowiekA, O KTÓRYM MÓWICIE."-mAR.14.68,70,71
Piotr kłamał, palił "niemądrego", zaprzeczał aż do przysięgi i zaklinania.???!!!
Wyobrażasz sobie? Ktoś mówi, że tak bardzo Ciebie kocha. Życie za Ciebie odda, pójdzie do więzienia , duszę nawet odda, i nie wiem jakie niebezpieczeństwo groziłoby , ta osoba będzie z Tobą. Nie zgorszy się Tobą. Deklaracje najwartościowsze jakie można usłyszeć.

Gdy nadchodzi próba niemal w ciągu 24 najbliższych godzin, ta sama osoba zapiera się Ciebie, zaklina !!!! i przysięga !!!!!że nie ma nic z Tobą wspólnego. Nie zna Cię!!!! Nie zna Cię!!!

Może zabić takie zachowanie? Mało tego.Wszyscy najbliżsi czynią to samo, co Piotr. Jakie to uczucie, kiedy zostajesz sam w najgroźniejszych momentach swego życia ? Sam jak palec pośród obłudników, kłamców i tych, którzy sami nie wiedzą, co mówią. A przecież byli wybranymi uczniami.

Kiedy mężczyzna deklaruje, ze cię nie opuści....życie odda za ciebie a kiedy rodzi się chore dziecko - zmyka a nawet zapiera się najbliższej rodziny.
Czy taki człowiek ma wyrzuty sumienia potem i przeprasza, wraca do rodziny , by razem z żoną wspierać jego dziecko, cały dom?
Czy może porzuca i odchodzi w siną dal ... w siną dal... znajdując różne inne pocieszenia na drosze?

O wiele łatwiej znieść taką postawę Piotra i uczniów, kiedy znasz tych ludzi i wiesz, że ich samoocena nie jest rzeczywista. Wiesz wcześniej niż sam Piotr i uczniowie , że zawiedziesz się na nich , bo nie znają siebie samych. Oczywiście chcieliby się poświęcić , ale Ty dobrze wiesz, że to ich przerasta i nie możesz wymagać od nich takiego poświęcenia. Czy ich potępisz? Nie. Wybaczysz. Jezus wybaczył. Nie trzymał ich za słowo i nie sądził ich za to.
 On wiedział kim są i wiedział, że oni nie wiedzą jakimi są.
Ognia z nieba nie zesłał, by ich spalić żywcem. Przyszedł bowiem ratować , nie niszczyć. Jezus nie potępił Piotra i uczniów. Wiedział, że oni sami siebie po prostu nie znają.
Kiedy chodzimy z Bogiem często konfrontowane są nasze słowa z rzeczywistością - niemal na bieżąco.

Przychodzi próba i okazuje się, że nie jestem tym, kim myślę ,że jestem.
Kur pieje....
Kur pieje.....
Kur pieje.....
A potem  pianie kuraka wraca jak bumerang w innych doświadczeniach , próbach, wspomnieniach, jako przypomnienie dla ust, by uważały co mówią i czego podejmują się.

Dlatego zanim złożysz jakąś przysięgę lub obietnicę zachowaj dystans i rozsądek. Lepiej widzieć ponadprogramowe lepsze zachowanie niż rozczarować siebie i innych. 
Piotr zapłakał gorzko wtedy. Czytamy, że załamał się i płakał. To wiele mói o jego wrażliwości i sumieniu.
Co tak naprawdę przeżywał w swej duszy Piotr? Kim tak naprawdę był ? W Łk.22.32 Jezus mówi do Piotra Szymona : "A ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich." (!)
Nawrócisz? Co skrywał głęboko w duszy ?
Często chcemy więcej ofiarować niż na to jesteśmy przygotowani i do ofiarowania uzdolnieni. Sami przeceniamy siebie. 



Jezus na ostatniej wieczerzy ucztował ze zdrajcą Judaszem, Piotrem , który aż po zaklinanie miał się Jego wyprzeć , ucztował pośród uczniów, którzy mieli uciec od niego. Zawsze miałam taki obrazek przed oczyma, że na wieczerzy jest sielanka przyjaźni, wzajemnej miłości, oddania. Poza oczywiście Judaszem.
Kiedy wchodzę głębiej w tekst widzę inny obraz. Jezus, który przyszedł oddać życie za ludzi, za swoich uczniów, który czynił na ich oczach tyle cudów, dobroci, który miłował ich miłością wieczną (nie mogli przecież nie odczuwać tej potężnej bezpośredniej dawki niebiańskiej miłości i mocy), ten Jezus patrzył na nich i widział prawdę.
Oni mieli go opuścić. Zaprzeć się Jego. Ileż litości do uczniów musiał mieć Jezus w sercu, kiedy patrzył na nich w czasie ostatniej wieczerzy. To Jego miłość sprawiała, że był z "małowiernymi" jak ich niekiedy nazywał.
Bóg wie, że człowiek jest  jak trawa i proch. To tylko człowiek sam o sobie myśli jaki jest mocny i wielki. W praniu dopiero okazuje się , które plamy są najtrudniejsze do usunięcia.

Kiedy zapraszasz ludzi na zgromadzenie do domu wszyscy deklarują , że przyjdą. A ty widzisz w ich oczach, że nie chcą cie urazic i tylko tak mówią, bo wiesz, ze tego dnia będziesz sam. Nikt nie przyjdzie. Smutek wyprzedzający fakty.

Po pianiu kuraka słychać ile razy człowiek załamany jest przez samego siebie.
Tyle obiecywałaś,-łeś Bogu. O niektórych deklaracjach już zapomniałeś pewnie. Przychodzi próba i wertujesz swoje obietnice....wertujesz...czego nie dotrzymałem Bogu? Robi się jakoś nieprzyjemnie. 
Ile razy miałeś tak silne przekonanie , że poradzisz sobie i złożyłeś obietnicę.
Okazało się potem, że to było ponad Twoje siły lub przypadek sprawił , ze obietnica znalazła sie w koszu. Czy wtedy rozpaczałeś i szlochałeś? Czy jesteś aż tak wrażliwy jak Piotr? 

Zawyżona czy zaniżona samoocena prowadzi na Bożej drodze do prawdy. Poznajesz sam siebie.
Chęci są, a siły brak. Słowa zawsze się znajdą, a czyny niekoniecznie.
To normalny proces. Nie jest to próba ku potępieniu czy wpadaniu w poczucie winy. To znak, że teraz kiedy poznajesz siebie, swoje słabości, rozpoczął się proces uzdrawiania . Bóg nauczy Cię trzeźwości, powiąże Twoje słowa z czynami. Pomoże pokonać ukryte lęki i odrzuci wszelki fałsz z Twego życia.
Stań się głupi, żeby być mądrym. Chcesz być wielki, stań się najmniejszym.
Do Piotra dotarło, że jest zwyklą paplą. A przecież głosił ewangelię - słowa najwyższej wagi. A o sobie, niestety nie wiedział, co mówił.
Dotrzymywanie obietnic wymaga wysiłku.

Boży proces budowania poczucia wartości w człowieku jest najcenniejszą budowlą i darem od Niego. To uzdrowienie duszy i ciała. To leczenie zaszłości, zranień, przywracanie radości życia. Przecież Królestwo Boże to pokój i radość.

 Wiele razy ktoś pięknie powie dla samej piękności wymowy, a kiedy skonfrontujesz z prawdą serca lub działania, nic tam nie znajdziesz. Mowa dla samej mowy powoduje, że kur pieje i pieje.

Jezus nie potępił Piotra za słowa zaparcia się i cały żałosny ten czyn.
Dla Piotra była to bardzo cenna lekcja . Musiały w nim zajść ogromne zmiany skoro Jezus po zmartwychwstaniu  zwraca się do Piotra:"Paś owieczki moje. "-
Piotr przekonał się, że przed Nauczycielem nic się nie ukryje. Trzykrotnie Jezus zapytał Piotra czy ten go miłuje. Piotr potwierdził i była to prawda tym razem. 


Bóg nie potępia człowieka w Jezusie Chrystusie /w Jeszua HaMaszijah/. Nie potępia Cię, kiedy stajesz się żałosny i pokazujesz, że jesteś cool dla świata udając jednocześnie, że  Jezusa nawet nie znasz. Potem sam na sam ze swoim Panem rozmawiasz i wyznajesz uwielbienie dla Niego."Kocham Boga, jaki Bóg jest cudowny"-wołasz. Obiecujesz, że nigdy się nie zaprzesz Jego, nie zgorszysz się Nim, duszę za Niego położysz- czyli deklarujesz wierną prawdziwą przyjaźń. Gotowy jesteś iść za nim. Potem znów ruszasz w świat lansując się.
A kiedy świat chce skonfrontować tę twoją niebiańską znajomość, ty po prostu mówisz:"Ani nie wiem, ani nie rozumiem , co mówisz. Nie znam Boga, 
Człowieku, nie jestem z nich, jaki tam ze mnie chrześcijanin. Chodzę do kościola , bo mnie zmuszają w domu."(por.łk.22.57,58,60)
Bóg nie potępia, ale może do Ciebie nie przyznać się pewnego dnia, jak ty do niego.(Ew.)
Każdy przypadek jest inny i nie każdy jest Piotrem.
Ile razy wierzący zaprzeczają czynami wyznawaną wiarę. Upadają , a Bóg podnosi i dalej prowadzi. On wie, z czego wynika upadek. Czy jest to próba, konfrontacja, szansa czy proces budowy .
Dzięki Bożym doświadczeniom poznajemy oświecającą prawdę w Bogu i prawdę o sobie.
Zawyżamy samoocenę, a potem kur pieje i pieje.
Zaniżamy samoocenę i turlamy się w dół.

Przy zawyżonych ocenach mowa i czyn  nie chcą chodzić w życiu pod rękę ze sobą.
 Zaniżona samoocena realizuje plany poniżej możliwości. Zdziwiony jesteś, że czegokolwiek dotykasz, w tym się realizujesz.Taki sobie jesteś zdolny człowiek. Nie dopuszczasz jednak do głosu, by ustawić wyżej poprzeczkę i wyznaczyć sobie śmielsze cele na miarę własnych umiejętności. Talenty odwieszasz na wieszak do szafy, bo wydaje się, że wszyscy potrafią
 to samo, co Ty. Skoro inni nie realizują się, to tobie nie uda się tym bardziej. Przecież wmawiano Ci latami, że nie nadajesz się do niczego.
  Bardzo ważnym głosem w budowaniu realnej samooceny jest poznanie Boga. Poznając Boga poznajemy prawdziwych samych siebie. To taki niebiański Psycholog i Terapeuta, do którego masz dostęp w każdej chwili. Możesz mówić i dyskutować o problemie bez końca. A potem idą zmiany na lepsze.

 I czy zawyżasz samoocenę , czy zaniżasz, to Pan Bóg zrównoważy te dwie skrajności i doprowadzi do prawdy "zrównoważonej" . Uchroni Cię od rozczarowań, depresji lub próżności. Odnajdziesz nie tylko samego siebie .Odnajdziesz swoje miejsce na ziemi. 

Najważniejsze na drodze z Panem Bogiem jest to, że On podchodzi do każdego człowieka indywidualnie. Buduje poczucie wartości w sposób realny. Ma Swoje sposoby na każdego. Wie dokładnie w jakim kierunku rozwijać człowieka. Czujesz się przy Nim silniejszy każdego dnia  i bardziej wartościowy. 
Bóg jest miłością. Doceniaj siebie. 


Pozwól miłości
 mieszkać w sobie
  by móc kochać ludzi                   
    doceniać siebie
a droga prawdy
nie odstąpi od twych stóp
dobro 
będzie zwyciężać 
nieustannie




 "A kto przestrzega przykazań Jego, mieszka w Bogu, a Bóg w nim, i po tym Duchu, którego nam dał, poznajemy , że w nas mieszka."* - 1J.3.24 -

"A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi
i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was."
-Rz.8.11-


"Po tym poznajemy, że w nim mieszkamy, a On w nas, że z Ducha swojego nam udzielił."
-1J.4.13-

"Bóg jest miłością"*- 1J.4.13


Co jest potrzebne , by poznać Boga ? ( Jer.24.7 )
Wybierz jedną odpowiedź z trzech :
 a) nadzwyczajne usposobienie?
 b) poświęcenie?
 c) serce?

Otóż odp: serce . Ale czyje?
"I dam im serce, aby mnie poznali, że Ja jestem Pan. I będą mi ludem, a ja będę im Bogiem, bo nawrócą się do mnie całym swoim sercem."*- Jer.24.7;

Bóg miłuje człowieka takim, jakim jest.
 Jego dotyk sprawia, że odkrywasz w sobie wartości i wiesz jak je nazwać, jak ułożyć priorytety, i jak na nowo żyć z nowym poczuciem wartości. Tylko Bóg potrafi sprawić ten cud
 umieszczenia nowego życia w człowieku . Odzyskując poczucie wartości możesz dopiero poznać normalność lub ją odzyskać.

Pozdrawiam życząc jak najmniej piejących kogutów;
; pracy, która dziś Ciebie nie okradnie z radości i nie przygnębi. Jest g. 06.02. 
; i po prostu zdrowia. 

Melita

*Cytaty pochodzą z Biblia Polska-Towarzystwo Biblijne w Polsce -Warszawa 2001- porównać można z innymi tłumaczeniami Starego Testamentu on-line.
-rysunek, fotki,wiersz - Melita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz