poniedziałek, 20 maja 2013

Zadziwiające - pod jakim numerem mieszkania mieszkasz?


Przydarzyła mi się zadziwiająca rzecz.
Wyobraź sobie, że spotykasz znajomą osobę i umawiasz się na rozmowę. 





Zapamiętujesz adres, a szczególnie numer mieszkania..
Wiesz, że boryka się z ogromnymi problemami życiowymi . Któż to może zrozumieć, jeśli nie ten, kto przechodzi podobne historie? Po spotkaniu przychodzisz do domu, otwierasz Biblię i zastanawiasz się, który Psalm dziś przeczytasz? Przychodzi myśl, by otworzyć psalm, którego numer odpowiada  numerowi  mieszkania  spotkanej dziś osoby.
Otwierasz i czytasz kolejne zdania , jesteś coraz bardziej zdumiony. Czym ?  Otóż czytasz opisaną skrupulatnie historię człowieka, którego właśnie spotkałaś spod nr.69 i rozumiesz, że dzielnie stawia czoła wszelkim przeciwnościom codziennego dnia. Czytasz psalm widząc tematy, które poruszone były w trakcie rozmowy. Czytasz o tym, co głęboko ukryte jest w sercu człowieka zmęczonego i szukającego odpowiedzi na pewne pytania. Byłam zadziwiona i jestem nadal.


Masz wiele talentów, które na nic się zdają w tym momencie, wierzysz w Boga,  a jednak przykre i bolesne doświadczenia porywają Cię jak woda. Wydobywasz się jakoś na powierzchnię i wydaje się, że złapiesz nowy oddech, a tu znowu wpadasz w toń bezradności. Wielu rozumie ten rozpaczliwy i czasami coraz bardziej cichy głos zapisany głęboko w sercu , umyśle, każdej komórce ciała. Nie rozumiesz ciągnącego się latami trudnego doświadczenia i czasami zmęczenie podpowiada, że chyba już nie masz siły i zbliża się koniec. A tu znowu Bóg podaje Tobie rękę i stawia na nogi. A jednak przykre, że o godność ludzką musisz walczyć każdego dnia nawet sam przed sobą, by nie rozlać się samemu po ziemi jak płyn.

"Wybaw mnie, Boże,
Bo wody grożą duszy mojej !
Ugrzązłem w głębokim błocie 
i nie mam oparcia dla nóg,
Dostałem się w głębokie wody, a nurt zalewa mnie.
Zmęczyłem się wołając, wyschło gardło moje;
Zamroczyły się oczy moje od czekania  
na Boga mego." - Psalm 69.1-4;

Przechodzimy do wersu 5 :
Jakby tego było mało, widzisz ukrywaną nienawiść innych ludzi do Ciebie. Widzisz jak ich drażnisz. Może jawnie aż tak tego nie okazują, ale Ty widzisz.
Na dodatek, nienawidzą bez przyczyny. Zastanawiasz się, co tak naprawdę złego zrobiłeś tej czy tamtej osobie? Dlaczego niektórzy tak bardzo są uprzedzeni do Ciebie. Przecież nic złego nie wyrządziłeś im. Udajesz więc , że jest wszystko dobrze.
Twoja przeszłość nie zapowiadała tak gorzkiego chleba i tylu schodów, by wejść chociaż na chwilę tam, gdzie byłeś. Okazało się to nad wyraz trudne.
Przeciwności jakby zmówiły się i zwalczają Ciebie. Czujesz , że to  dzieje się niesłusznie. Walczysz o godność, na zewnątrz pogodny, a w środku ukrywasz żal do życia , patrzysz jak to się stało, że zaliczasz ruinę po ruinie, trzymając się różnych przedmiotów. Żyjesz wśród ludzi, którzy zaślepieni własnym blaskiem, nie widzą Twej rozpaczy duszy. A może nie chcą widzieć? Może nie umieją pomóc i sami dziwią się jak sobie radzisz? Osądzili Cię już dawno?
 Popełniłeś wiele głupot. A kto ich nie popełnia ? Znasz takich, którzy powołują się na szlachetne wartości, a w zakamarkach , ukryci przed światem, popełniają ohydę. Sam dziwisz się, że kara ich nie spotyka za to. 
Znasz takich, których już nie ma na tym świecie, bo zatopili swe życie bezpowrotnie . Znasz i poprawnych ludzi. Co z tego?- zastanawiasz się. 

 " Boże, Ty znasz głupotę moją,
A winy moje nie są Ci tajne."- Ps.69.6;
Wiesz dobrze, co źle robiłeś. Znasz już swoje słabości. Nosiłeś przecież w swoim sercu pogardę i wyniosłość, odstawiałeś głupotę za głupotą...
Nikt jak Bóg tak dobrze Cię nie zna. Masz jednak dosyć tej obecnej kołomyi. Nikt nie przewidział, że tak potoczy się Twoje życie. I po co? Zastanawiasz się.
Czy bardziej zrobiło się szlachetnie? Czy bardziej cennie? Czy bardziej nieznośnie ?
O co chodzi - zastanawiasz się. Jeszcze poczucie humoru nie opuszcza Cię.
Masz jednak dosyć.
Cokolwiek by się nie działo, cenną w oczach Boga jest wierność serca ludzkiego. Może Bóg wypala ten żużel, by wydobyć złoto z Ciebie.
Jakże to boli. Nie poddawaj się. Nie raz myślałeś , by zakończyć ten trud?
 Ale trzymasz się dalej. Chcesz normalnie żyć.
Chcesz wydawać dobre świadectwo życia. Czy ze względu na siebie czy Boga? A może trzymasz się ze względu na tych, którzy patrzą na Ciebie? 

"Niech się nie zawiodą z mego powodu 
Ci, , którzy cię oczekują, Boże, Panie Zastępów !
Niech przeze mnie nie okryją się hańbą 
Ci, którzy cię szukają, Boże Izraela !
Bo to dla ciebie znoszę hańbę,
wstyd okrywa oblicze moje,
Stałem się obcy braciom moim
i nieznany synom matki mojej,
Bo gorliwość o dom twój pożera mnie,
A zniewagi urągających tobie spadły na mnie."
- Psalm 69.7-10;

Znosisz z trudem te przykre doświadczenia. Wstydzisz się swojej sytuacji.
Nie kryłeś się ze swoją wiarą przecież. Myślisz:" Gdzie to powodzenie- zastanawiasz się - gdzie ta wolność, dokąd to mnie prowadzi?
 Na dno? Niech ludzie patrząc na moją sytuację nie zawiodą się na Tobie, Boże. Patrząc na mój upadek - myślisz -  niech nie utwierdzają się w tym, że nie ma Ciebie i nie przestaną Ciebie szukać. To ze względu na Ciebie, Panie , i na ludzi, bo patrzą na mnie, trzymam się jeszcze...". Czujesz się pohańbiony, poniżany. Wstydzisz się swojego życia. Inni budują i rozwijają się, a Twój dom rozpada się na kawałki. Ledwo unosisz tę wyrazistość rzeczywistości.
Widzisz, jak mało obchodzi Twoją rodzinę w jakim stanie żyjesz.
"Stałem się obcy braciom moim
i nieznany synom matki mojej
Bo gorliwość o dom twój pożera mnie..." -Ps.69.9-10;

Widzisz tę znieczulicę u ludzi, którzy chodzą do kościoła i nic nie widzą oprócz samych siebie. Jakby ktoś założył kłódkę na ich serce. 
A może przepaskę na oczy? Nienawidzą ? Może tak wygląda obojętność?
Widzisz i dziwisz się jak brat, kuzyn, może być szczelnie zawinięty nieprzepuszczalną folią, by być tylko dla samego siebie. Pycha? Niefrasobliwość? 
I nie możesz nadziwić się w jakim kierunku zmierza człowiek.
Nie możesz unieść, kiedy słyszysz głosy ludzi , którzy urządzili się ,
a wypowiadają się z pogardą w sprawie tych, którzy zagubili się i szukają pomocy.
A może masz widzieć tę gorzką prawdę po prostu, którą Bóg widzi?
Tylko Prawda doprowadza człowieka do mety.
Dlaczego Bóg upatrzył sobie Ciebie na to trudne doświadczenie?
Myślisz: "Co po tym moim poście, skoro poniżenie nawiedziło moje życie?"
Pewnie naśmiewają się z Ciebie i pokazują palcem. Pewnie dziwią się niektórzy , co zrobiłeś ze swoim życiem. 
Stoją w klatkach bloku. a jak przechodzisz, to pewnie mówią o Tobie , a może coś zrymują na Twój temat?

" Umartwiałem się postem, 
A stało się to hańbą dla mnie.
Wziąłem jako szatę swą wór pokutny
i stałem się dla nich pośmiewiskiem.
Rozmawiają o mnie siedzący w bramie
I do gry na strunach śpiewają o mnie pijacy.
Ale ja modlę się do ciebie, Panie, czasu łaski;
Boże wysłuchaj mnie w wielkiej dobroci swojej, 
W prawdzie zbawienia twojego !
Wyrwij mię z błota, abym nie ugrzązł,
Wyzwól mnie od nieprzyjaciół moich i z głębin wód !
Niech nie zaleją mnie fale,
Niech nie pochłonie mnie głębina
I czeluść niech nie zawrze nade mną swej paszczy ! "
 - Pslam 69. 11-16

"Daj mi siłę , bym przeszedł, co mam przejść,
 by to doświadczenie nie pochłonęło mnie "
- czy tak czasami myślisz, gdy jesteś sam na sam ze sobą ?
"Niech nie pochłonie mnie głębina..."
Rzeczy, o których kiedyś czytałeś w książkach, o bezdomności, o biedzie, o trędowatej, o pogardzie i nieliczeniu się z człowiekiem, teraz sam tego doświadczasz. Kto by przypuszczał, że tak cofniemy się z historią ? W kraju wykształconych ludzi. Kto by przypuszczał, że w czasach wolności wyznania, tak bardzo ludzie znieczulą swe serca, a suchy u-rząd zamieni się w niewzruszoną skałę , która napiera na człowieka jak wielka zagłada i trzeba odkładać na chwilę swą godność, by dostać talerz zupy znosząc z ciężkim sercem sądne spojrzenie podejrzewające, że jesteś pewnie cwanym naciągaczem lub leniem. Nikt nie rozumie, że po prostu nie umiesz żyć trendy , nowocześnie, przebojowo . Nikt nie rozumie, że to, co inni mają bez większego wysiłku, Ty nie masz tego, nawet jeśli wysilisz cały swój organizm.  Zostało tylko walczyć o godność. Tylko ona została. To, że nie masz co jeść , mało kogo obchodzi i jeszcze powiedzą Ci, że masz się nie gorszyć czyimś luksusem i demoralizacją. Powołują się na Boga, najemnicy, i budują imperium dostatku i zbytku.
Odczuwasz, że przyszły czasy, że robią z Tobą , co chcą i nie liczą się z Twoim zdaniem ci, których kiedyś popierałeś , bo "...nie o taką Polskę..."...Przecież kraj rozwija się...
"Radź sobie..." - Czy to czujesz czasami? Jak często czujesz się do niczego?
Przeszywa Cię świadomość jak bardzo nie pasujesz do tego życia ?

"Wyrwij mnie z błota, abym nie ugrzązł,
wyzwól mnie od nieprzyjaciół moich i z głębi wód !
Niech nie zaleją mnie fale,
Niech nie pochłonie mnie głębina
I czeluść niech nie zawrze nade mną swej paszczy !"- Ps.69.15-16;

Ile razy słyszysz o granicy wytrzymałości ludzkiej...i dziś już ich nie ma...pochłonęła ich złowroga paszcza.
Ile razy wołałeś, byś mógł przetrzymać to wszystko....jakiś obłęd...w kraju ludzi wierzących, wykształconych, walczących o wolność...
Jak ciężko wyrwać się z tego wiru , który wciąga Cię pod wodę...Jak głośno krzyczy w Tobie ukryta dusza...że możesz już dłużej tego nie wytrzymać...
"Nie pozwól mi zginąć, Panie..."- czy to masz na myśli, kiedy nadchodzi kryzys dnia lub nocy ?
"Wysłuchaj mnie, Panie, bo dobrą jest łaska twoja,
Według wielkiego miłosierdzia twego
wejrzyj na mnie !
Nie zakrywaj oblicza swego przed sługą swoim,
Kiedy jestem strapiony. Rychło wysłuchaj mnie !
Zbliż się do mnie , wyzwól mnie;
Wybaw mnie przez wzgląd na nieprzyjaciół moich !
Ty znasz hańbę, wstyd i zelżywość moją ;
Przed tobą są wszyscy dręczyciele moi !
Hańba skruszyła serce moje i sił mi zabrakło,
Oczekiwałem współczucia, ale nadaremnie,
I pocieszycieli, lecz ich nie znalazłem.
Dodali żółci do pokarmu mego,
A w pragnieniu moim napoili mnie octem."-Ps.69.17-22;

Sam wiesz, że jedynym ratunkiem na przetrwanie jest wołanie do Boga o łaskę.  Było, że traciłeś wiarę i w Boga , i w ludzi.
Któż może Cię zrozumieć jeśli nie tacy, jak Ty sam.
Myślałeś , że ludzie umieją współczuć ? Odkryłeś, że Ty pocieszałeś, ale Ciebie nie ma kto pocieszać. 
Otwierasz telewizor, a tam straszą , a nie pocieszają , że będzie lepiej.
Oczekujesz wody, a tam politycy zajęci są kłótniami i walką nie o Ciebie tylko o swoje siedzisko. Sam napatrzyłeś się na ludzką bezczelność tych, którzy do bezczelności nie byli powołani przecież , a do świętości.
Żółcią karmiony jesteś. A przecież jej nie potrzebujesz. Dlaczego padło na Ciebie? Dlaczego ten los szerzy się jak zaraza i wmawiają ludziom, że jest coraz lepiej. Tworzone są  chore stereotypy , by zamydlić rzeczywistość. 
Tylko Bóg został tym, którym  pozostało wołanie o godność.
Tylko pozostało modlić się i wołać do Boga o łaskę i ratunek. 
"Wyrwij mnie z zaklętego kręgu..."
Tylko powołanie się na Bożą dobroć, daje nadzieję, że zdarzy się jeszcze cud.
Tylko Bóg , bo przecież nie otchłań.
Patrząc na znaki czasu, dotarło do Boga wołanie umęczonych ludzkich dusz. A jeśli wołanie o ratunek i wołanie o pomstę do Boga, znajdzie swe odbicie w rzeczywistym życiu tych, którzy Tobą pogardzali, pomiatali, poniżali i odmawiali pomocy ? 
A jeśli życzenie ludzi umęczonych przez tych, co rządzą , jeżeli życzenie ich i wołanie o pomstę do nieba sprawdzi się pewnego dnia? Jeżeli nierozsądni urzędnicy przez swą frywolność przyłożyli rękę do Twej zguby....  jeśli  życzenie gnębionych, poniżanych, zostanie spełnione? Co wtedy może się stać?
Co może stać się z tymi, którym dziś życie sprawia przyjemności i tak wzbijają się w pychę, że nie widzą drugiego człowieka?
- Psalm. 69.23-29:
- stół stanie się dla nich pułapką
- uczty ofiarne potrzaskiem
- mocne biodra do tej pory, mogą nagle zachwiać się i grozi bolesny upadek
- może zostać wylana zapalczywość Boża na tych, co szerzą terytorium krzywdy, terytorium zła
- dosięgnie prześladowców żar gniewu Bożego
- zagroda stanie się pusta, żywy zasób jedzenia i majątku opustoszeje
- ich namioty będą puste, bez rodzin, służących - obsługi, pomocników, dzieci, współpracowników....
Dlaczego?
"Bo prześladują tego, któregoś Ty [Boże] uderzył,
I pomnażają ból zranionego przez ciebie." -psalm 69.7;


Kiedy Bóg doświadcza człowieka, nie dokładaj mu jeszcze więcej przykrości,
 nie dobijaj go i nie wykorzystuj, nie naśmiewaj się z jego losu. Czy takimi słowami gotowy jesteś ostrzegać przewrotnych i złośliwych?
Trudny czas próby lub wychowania to sprawa między człowiekiem a Bogiem. 
Niech nikt nie dokłada bólu do już poranionego człowieka. 
Kiedy ktoś jest bezdomny, być może z własnej głupoty, być może to jakaś kara dla niego lub tak po prostu ułożył się los tej osoby,  nie wolno dokładać swej pogardy do życia tego człowieka. Wydziwiać i mędrkować nad jego życiem.
 Nie daj Boże, by pomnożyć ból tego człowieka lub dołożyć swej ręki, by go prześladować w jakikolwiek sposób.


Bo wołanie udręczonego może dotrzeć do oblicza Pana. 
I wtedy wina dodana zostanie do winy, wina do winy tych, którzy są głusi i zapomnieli o sercu i dobrym słowie.  Pan poczeka, i pyszny nie dostąpi do Jego sprawiedliwości.


"Niech będą wymazani z księgi życia,
A ze sprawiedliwymi niech nie będą zapisani !"-ps.69.29;


Ps.69.23-29 to fragment, który opowiada, że człowiek gnębiony, w tym przypadku psalmista, sponiewierany, bez sił , woła do Boga o ratunek, 
o pomstę, o odpłatę na wrogach.  Ci, którzy pielęgnują swą pychę i arogancję, przemoc i znieczulenie, zapominają , że Biblia mówi Słowem Bożym wyposażonym w moc działania. Czują się bezkarni.
Posiedli oczy, które nie widzą, uszy, które nie słyszą, owładnięci duchem znieczulenia. Od nich nie usłyszysz dobrego słowa , a jedynie osąd, krytykę i wydziwianie. Może nawet oplują lub ominą Cię z obrzydzeniem w sercu lub na twarzy. Niech jednak opamiętają się zanim wypróbują swych sił na bezradnym człowieku.


Widziałam kiedyś taką scenkę w szpitalu : przywieźli bezdomnego, cuchnącego
alkoholem i wszelkimi wydalanymi brudami. Leżał w korytarzu szpitalnym na łóżku i jęczał. Młody, około 30-letni sanitariusz, bardzo źle go traktował, wołał z pogardą na "ty", niemal histerycznie i ze złością ogłaszał całemu światu jak śmierdzi ...i jak tak można.
Przykro było patrzeć na sanitariusza , a nie na tego cuchnącego człowieka.
Co Jezus czuje, kiedy widzi takie scenki z życia?
Zgroza - człowiek nie umie okazywać szacunku choćby z racji swego zawodu, powołania czy potrzeby.
Komu potrzebny był ten bezduszny komentarz sanitariusza? Miał go uzdrowić?
Miał poprawić samopoczucie medyka? A może sanitariusz był urażony, że takiemu musi usługiwać i pomóc? Przecież uczą w medycznych szkołach o szanowaniu godności pacjenta. 
Jak Jezus postąpiłby w takiej sytuacji? Nietrudno sobie wyobrazić. Wejrzałby w życie tego człowieka swym współczującym i pełnym miłości sercem, by pomóc, nazwać problem i uzdrowić. 
Okazywanie szacunku dla godności człowieka niezależnie od jego statusu - uzdrawia i wzmacnia dalsze jego życie. Im gorszy stan człowieka, tym więcej potrzebuje szacunku. 
"Panie, poszerz moje terytorium"-wołasz. Proszę bardzo - wykaż się wielkodusznym traktowaniem innych ludzi. Tak właśnie zostaje poszerzane terytorium dobra - przeciwstawiając się złu, złemu traktowaniu a uwalniając dobre słowo i dobrotliwość, uniżenie. Taka Twoja postawa może uzdrowić życie niejednej osobie.



Wracamy do psalmu , by dalej odkrywać Twój stan serca i ducha.

Wołasz :
"Ja zaś jestem nędzny i zbolały;
Niech zbawienie twoje podniesie mnie, Boże!" - Ps.69.30;

Traciłeś wiarę i nabierałeś jej. Jednak wracasz do Boga, bo tylko w Nim widzisz ratunek dla siebie.
Wiesz, że tylko On wyrwie Cię z tego stanu.
Co masz robić? Co Ci pozostało?  
Być wiernym Bogu.
Pomimo trudności, poniżenia, wstydu i pohańbienia, bezsilności i ułomności,
pozostań wierny Bogu. Bardzo tego chcesz, a nie zawsze to wychodzi. Może dlatego spisałeś ten wiersz i widzisz , że nie jesteś sam w problemie. Ktoś też tego doświadczał.

" Wysławiać będę pieśnią imię Boże
I dziękczynieniem będę je uwielbiał.
A będzie to milsze Panu niż wół,
Niż byk z rogami i racicami."- psalm 69.31-32;

Dobrze wiesz, że Bóg chce serca, miłości , a nie ofiar.
Jesteś gotowy do tego przedsięwzięcia. Chcesz śpiewać dla Niego i opowiadać jak Cię "przerobił" , "przemielił" na nową mąkę, na użyteczność dla Bożej chwały. Tylko czekasz , kiedy skończy się to obdzierające i smutne doświadczenie.
Czekasz pewnie, by Bóg przemówił z mocą, byś wiedział dokładnie, co masz zrobić, jak śpiewać dla Niego, dokąd się udać....ale tymczasem opadasz z sił
 i wydaje się, że już na wszystko jest za późno.
Pytasz ciągle: dlaczego ? Nawet nie pocieszają  Cię już słowa tych, którzy mają jeszcze trudniej.
Zostaje Tobie tylko :  być wiernym Bogu i czekać.
Dotrwać do końca, nie dać się pochłonąć obcej , złej paszczy, otchłani.
Bóg zawsze wie , co robi i dokąd prowadzi.
Tylko nie trać wiary i ucz się wierności. 
Łakniesz zwycięstwa w tym, co dobre!
Bóg o tym wie.

"Niechaj ujrzą to pokorni i rozradują się !
O wy, co szukacie Boga, niech ożyje serce wasze !
Bo Pan wysłuchuje biednych
i nie gardzi więźniami swymi.
Niechaj go chwalą niebiosa i ziemia,
Morza i wszystko, co w nich się porusza !
Albowiem Bóg wybawi Syjon
i odbuduje miasta ziemi judzkiej,
I zamieszkają tam, i posiądą ją.
Potomkowie sług jego odziedziczą ją
I osiądą w niej ci, którzy miłują imię jego."- Ps.69.33-37;

Masz takie pragnienie, by zwyciężyć w tym doświadczeniu, ale nie wiesz na ile wystarczy Tobie siły. Znasz swój brak wytrwałości.
Zwycięstwo w Bogu zawsze cieszy pokornych i tych, co szukają Pana.
Kiedy czytasz, że Bóg wysłuchuje biednych, robi Ci się lżej na duszy i masz nadzieję, że skończy się ta beznadzieja.
Pokrzepia Cię, że Bóg nie gardzi Tobą.

Masz mądrego Boga, który nikim nie gardzi. To skarb.

Teraz, kiedy czujesz jak tracisz we własnych oczach godność, cenisz sobie ją  jeszcze bardziej . I chociaż wiele razy byłeś nierozsądny, to Bóg dba o Ciebie .
Być może sam gardziłeś innymi, nie zwracając na to uwagi, bo to nie Ciebie bolało. Tak często zachowuje się człowiek. Dlaczego?
 Bóg do wszystkiego podchodzi poważnie i przy tym bywa często bardzo dowcipny. Ma zdrowe poczucie humoru, które kształtuje charakter.

Niech chwalą Boga wszyscy i niebiosa, i ziemia, i morze, i wszystko, co się w nich porusza.
"Niechaj go chwalą niebiosa i ziemia,
Morza i wszystko, co w nich się porusza !"*

Chciałbyś widzieć jak wszyscy cieszą się z Boga.
Wiesz, że teraz trzeba przetrwać i być wiernym. I czekać.
Dlaczego?
Bo Bóg wybawi to, co do Niego należy.
A Ty należysz do Niego. 
Jeszcze doczekasz się potomstwa , które odziedziczy dziedzictwo twego Boga. Jeszcze doczekasz się potomstwa i będziesz oglądać bezpieczne, stabilne życie pod nr.69 i będziesz cieszyć się razem z tymi, którzy miłują Boże imię.

Wytrwaj tylko i bądź wierny Bogu.


 Bóg Cię nie opuści.
Czy byłeś młody czy starszy - dla Boga jesteś tym samym człowiekiem. Co z tego, że nie masz doktoratu i ukończonych super uczelni. Co z tego, że nie masz biznesu . Co z tego, że nie jesteś miliarderem. Bóg wie, że jesteś człowiekiem, żywym człowiekiem i masz prawo żyć .
Cóż z tego, że czasy tak się zmieniły, że chorych wyrzucają na bruk i nie chcą leczyć . Co z tego, że dla innych, Ty jako chory, starszy, mniej sprawny, jesteś traktowany jako mniej przydatny w Twojej rodzonej ojczyźnie. I co z tego?
Ty nie tracisz na swej wartości  w Bożych oczach .
Nie tracisz na swej wartości w Bożym sercu tylko dlatego, że kiedyś popełniałeś głupoty.
Nie tracisz na swej wartości  chociaż nie umiesz odnaleźć się w tych bardzo trudnych czasach.
Bóg zawsze jest taki sam - miłuje człowieka i nie gardzi nim.
Nie trać nadziei. Nie musisz niczego pozorować.


 Bądź tylko wierny swemu Bogu
i nie trać nadziei.
Zadziwiające jak psalm 69 tego dnia opowiedział mi o spotkanym człowieku .

Jaki numer ma Twoje mieszkanie?



Melita


 *Cytaty pochodzą z Biblia Polska-Towarzystwo Biblijne w Polsce -Warszawa 2001-
                                    porównać  można z innymi tłumaczeniami Starego Testamentu on-line

** cytaty z Biblii Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne Warszawa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz